13.12.20**
Noc przyszła dzisiaj o wiele
później niż zwykle. Nie wpuściłam jej. Siedziałam okryta kocem w starym,
bujanym fotelu i nie miałam ochoty wpuszczać nikogo. Skąd bierze się to
przeświadczenie, że w odwiedziny można przyjść o każdej godzinie dnia i
nocy? Oczekiwałam jej o wiele wcześniej. Jeśli nie przybyła na czas, to jej
problem. Zdecydowałam, że ten raz poradzę sobie bez niej!
14.12.20**
Dzień minął mnie
niepostrzeżenie. Nie rozpoznałam go wśród tumanów kurzu unoszących się przed
moimi oczami. Tańczyły mi taniec radości. Niech tak będzie. Spotkamy się jutro.
15.12.20**
Dzisiaj rozpoznałam go bez
problemu. Przystanął przede mną i uchylił kapelusza. Uśmiechnął się niepewnie pytając czy nie pamiętam jak miał na imię chomik tańczący sambę. Oczywiście, że
nie pamiętałam. Chomiki mają zbyt absurdalne imiona, żebym mogła je spamiętać.
Zapytałam jak on ma na imię. Uraziło go to więc odszedł nie mówiąc mi nawet do
widzenia. Zresztą, więcej go nie zobaczę, każdy kolejny przechodzący dzień jest
już inny. Ten nie wróci nigdy.
16.12.20**
Mój fotel musiał przemieścić
się w czasie. Rankiem nadszedł dzień i bez pytania zdradził mi swoje imię.
Zdało mi się, że to jeszcze nie jego kolej. Ten powinien był nadejść dopiero za
kilka dni. Być może bał się spóźnić więc w akcie nadgorliwości postanowił
przyjść zbyt wcześnie. Widząc moje zmieszanie spojrzał mi w oczy i powiedział,
że przyszedł dokładnie na czas. Ani wcześniej, ani później. Nie rozumiem jak to
możliwe. Liczyłam wszystkich; i tych dziennych przechodniów i podążające za nimi
noce. Nie mogło ich jeszcze być aż tylu!
17.12.20**
Dziś czekam na noc. Chcę żeby
przyszła i pozwoliła mi chwilę odpocząć. Ścierpłam już od siedzenia w tym starym fotelu, a pisanie tego dziennika powoli przestaje mieć sens. Nie umiem prawidłowo zapisać
daty, nie wiem jaki mamy dzień. Potrzebuję odpoczynku. Jeżeli noc znów
nadejdzie zbyt późno, to konsekwencje mogą być poważne. Nie dam rady wstać i
otworzyć jej drzwi. Nawet jeśli będzie kołatać w nie bardzo długo. Potrzebuję
chwili odpoczynku.
18.12.20**
Czekając napisałam już zbyt
wiele słów. Kolejne dni i noce stają się zbyt do siebie podobne. Muszę
odpocząć. Zmęczyło mnie siedzenie na tym fotelu, ale nie mogę wstać
i odejść. Na to jest już zbyt późno. Jeżeli przestanę pisać, to zerwę mój
ostatni kontakt. Wczorajsza noc powiedziała mi, że to już niedługo, że potrzeba
mi jeszcze tylko trochę siły. Uwierzyłam jej, ale gdy zobaczyłam dzisiejszy
dzień moja wiara uleciała niczym lekki obłok. Miał zmartwioną minę, gdy
popatrzył mi w oczy. Co w nich wyczytał? Czy można w czyichś oczach wyczytać
coś, o czym ich właściciel nie wie?
19.12.20**
Dzisiaj zrozumiałam, że muszę
zawrócić. To już czas. Mój fotel jest z dnia na dzień coraz bardziej wysiedziany. Dalej z pewnością nie czeka mnie żadna droga. Moją jedyną droga jest
teraz droga wstecz, choć to wbrew zasadom. Nie można żadnego dnia, ani żadnej
nocy spotkać po raz drugi, ale będę musiała to zrobić. Nie mogę czekać dłużej. O północy
chomik odtańczył swoją sambę i zniknął. Nie
zdążyłam zapytać go o imię.