niedziela, 13 kwietnia 2014

Ocean Czasu kontra Hiszpańska Inkwizycja

Ocean Czasu znów burzy się i pieni. Wypluwa, co tam ma w swojej otchłani jeszcze nie do końca strawionego, ale najgorszy jest i tak jest sam Czas! Pokazuje te swoje spróchniałe zębiska i straszy. Pożera coraz większe kawały mojego życia dowodząc niestrudzenie, że dużo jeszcze zjeść może. Zapytać można co ma do tego wszystkiego Hiszpańska Inkwizycja, a ja odpowiem bez wahania, że nic. Absolutnie i bezwzględnie nic.

Chociaż..Jeśli się dobrze zastanowić...


Czas odziera mnie wciąż z myśli, przetrawia mój strumień świadomości i wypluwa jakieś resztki. Mnie wobec nich zostawia bezsilną. Ze strumienia świadomości pozostają ochłapy świadomości. I tyle, bez litości. Nie ma czegoś takiego mówi pokazując w uśmiechu te swoje  przepróchniałe zębiska. 


I cóż mam począć, niech mi ktoś powie, skoro po wartkim strumieniu świadomości zostało muliste dno? Nie czuję się już nawet jak połykacz ognia przedzierający się przez wyjątkowo mętny kanał! Czuję się co najwyżej jak wyjątkowo mętny i mulisty kanał! Jak bałwan bez nosa z marchewki! Szukam celu, a znajduję "pal". Szukam drogi, znajduję skrzyżowanie. Tylko po co komu skrzyżowanie, skoro nie wie, w którą z dróg ma skręcić?